czwartek, 18 sierpnia 2016

Rozdział 5 „Rozmowa w jaskini”

Dedykuję ten rozdział Charlotte9 ~TheWiktorii.
Bardzo podniosłyście mnie na duchu. Teraz wiem, że ktoś to czyta.

Rozdział 5
Szpiegostwa uczyła Clarissa. Sala była całkiem duża, pełna naróżniejszych przedmiotów. Naprzeciwko wejścia wisiał tablica z napisem:
CO JEST NAJWAŻNIEJSZE W SZPIEGOSTWIE:
1. Szybkie myślenie;
2. Ciche i bezszelestne poruszanie się;
3. Umiejętność zdobywania informacji od innych istot;
4. Umiejętność dopasowania się i zmiany wyglądu;
5. Umiejętność chowania się;
6. Dobry słuch i wzrok.
Clarissa przejechała palcem po punkcie drugim i wszystkie meble (krzesła, fotele, lustra) zniknęły. Byli w pustej sali. Clarissa uczyła go jak chodzić nie wydając dźwięku szatą. Sama robiła to idealnie, Harry'emu tylko raz udało się przejść salę w ten sposób. Był z siebie dumny, bo Clar (skrót od imienia) stwierdziła, że Jackowi i Nicol zajęło to dwa tygodnie, a Sandrze tydzień. Po dwóch godzinach zadowolony wyszedł z sali i razem z bratem udał się na kolacje. Podczas długiej rozmowy Harry coraz bardziej poznał rodzinę. Nicol była wesołą i wiecznie uśmiechniętą sportsmanką. Zawsze podczas rozmowy potrafiła trafić w temat dla wszystkich. Nie miała wrogów i nie chciała  ich mieć, zawsze broniła słabszych. Sandra była mądra, ale (w przeciwieństwie do Hermiony) nie przemądrzała. Nie grała w quidicha, ale lubiła oglądać. Miała rękę do zwierząt, za to z zielarstwem była poniżej zera. Jack był podobny do Jamesa Pottera. Tak samo lubił kawały i był tak samo śmieszny. Wszyscy byli bardzo fajni i Harry miał nadzieję, że już zawsze będą razem. Niestety miłą rozmowę przerwała im kolejna lekcja. Animagia. To, na co Harry najbardziej pragnął. Jego ojciec i Syriusz byli animagami on też chciał być. To musiało być cudowne. Bycie zwierzęciem z tego, co mówił Syriusz jest zupełnie inne niż bycie człowiekiem.
Harry i San (dla debili którzy nie wiedzą – skrót od Sandry) stanęli pod drzwiami i zapukali w drzwiach była Izabel.
– Harry animagia, jak pewnie wiesz polega na zmianie samego siebie w zwierze bez różdżki, formuły i ryzyka wykrycia magii przez Ministerstwo Magii. Zaczniemy od rzucenia na ciebie trzech zaklęć, aby wykryć twoją formę animagiczną. Jedna będzie uosobieniem duszy, druga ciała, a trzecia mocy – Izabel wyjęła różdżkę i wycelowała nią w Harry'ego szepcząc coś. Po chwili ten unosił się nad ziemią. Był Orłem Czarnym – Harry to twoja pierwsza postać. Teraz druga – kolejne zaklęcie, a Harry wciąż był czarny, ale nie latał. Był czarnym wilkiem. Kolejne zaklęcie, z stał się czarnym feniksem. Izabel była pod wrażeniem. Aż takim, że odpuściła mu lekcje. Na dworze było już ciemno, ale Harry odkrył, że to mu nie przerzkadzało. Potter'owie wyszli i pogrążeni w rozmowie udali się do domu.
– Kiedy Syriusz się ożenił? – zapytał Harry.
– Parę miesięcy po naszych rodzicach – odpowiedziała San (nie wiem, czy o to chodziło ~TheWiktorio) – ona i twój ojciec razem byli na szkoleniu i James ich poznał. Mięli wtedy około szesnatstu lat, ale zaczęli ze sobą chodzić pod koniec siódmej klasy.
– Mam jeszcze parę pytań. Jak wytłumaczę w Hogwarcie ten kaptur?
– Wytłumaczymy jakąś klątwą, np. ten kto zobaczy naszą twarz stanie się naszym niewolnikiem, lub coś podobnego. Myślisz, że twoi przyjaciele nas polubią?
– Nie wiem. Zresztą mało mnie to obchodzi.
– Czemu?
– Bo są przyjaciółmi tylko w szkole.
– Naprawdę tak myślisz? – Słowa Sandry uderzyły w Harry'ego z pełną mocą. Harry'emu przypomniały się wszystkie najmilsze chwile z nimi spędzone, a po chwili to, co było ostatnio.
– Tak – Sandra spojrzała mu w oczy obaczyła, że ten mówi prawdę. Po chwili odwróciła o d brata wzrok. Cieszyła się, że w końcu ktoś jej o czymś mówi. Jack był w brew pozorom bardzo skryty, a Nicol żadnych dramatów nie przeżyła. Sandra miała wiele problemów w życiu. Była zawsze najstarsza. Jej przyjaciółki wiele razy się od niej odwróciły. Pierwszy chłopak stwierdził, że był z nią tylko po to, aby zbliżyć się do jej siostry, jednak Nicol, zamiast jak się spodziewał rzucić się na niego z pocałunkiem. Również czymś rzuciła. Strzałką z trucizną, która nie zabija, ale sprawia duży ból. Sandra od tego czasu nie miała żadnego chłopaka. Jej jedyną prawdziwą przyjaciółką była Niki, ale nie dawno poznała Adę. Rok od niej młodszą, mającą fioła na punkcie kosmetyków i  mody, ale bardzo wierną i zabawną. Teraz Sandrę zapraszają na wszystkie imprezy, ale chodzi tylko na niektóre, wtedy gdy Ada ją wyciągnie. Ada jest metamorfomagiem. Po drodze dużo rozmawiali. Sandra opowiedziała mu osobie. Poszli na około, aby się przespacerować. Harry mimo wczesnego wstawania, późnej pory i męczącego dnia był pełny energii. Podejrzewał, że to przez inicjację. Gdy doszli do domu usiedli, a Harry zaczytał się w książce o animagii. Po godzinie razem z Niką udał się na magię bezróżdżkową do Izy. Niki zostawiła go, a Harry został sam z Izabel.
– Tej lekcji ci już nie odpuszczę  – ostrzegła. – Magia bezróżdżkowa polega na wymawianiu formułki w myślach i sterowaniu ręką przedmiotami. Musisz nauczyć się rozkładać moc po ręce. Stworzę ci kulę mocy, a ty postaraj się nią zapanować, czyli gdzieś skierować – wyczarowała malutką błyszczącą i wirującą kuleczkę i magią bezróżdżkową podała ją Harry'emu. Ten czuł moc tej kuli. Po chwili udało mu się skierować ją na długopis przy biurku Izy. Ten pękł opryskując ją atramentem. Spojrzała na niego wilkiem, (a raczej wampirem) i kazała mu dalej ćwiczyć w minutę osuszyła się i wyczyściła biurko zaczynając go obserwować. Po chwili kolejną tym razem większą kulką mocy trafił w szybę, ale ta zamiast się rozpaść, zmieniła kolor na zielony. Tak Harry sobie trenował, aż w końcu umiał podnosić przedmioty, a raz udało mu się zmienić Izę w kaczkę. Była na niego wściekła, ale musiał odsiedzieć całą godzinę. Potem razem z Niką udali się do domu i wzięli po piwie kremowym. Jack tęż się przyłączył. Gadli sobie całą noc, gdy zapytał się, dlaczego nie czuje się zmęczony, oni stwierdzili, że na pierwszym rytuale zdobywamy różne umiejętności, ale ujawniają się one po parunastu dniach. Po północy Harry zaczytał się w książce o animagach, ale około pierwszej znudził mu się i podszedł do lustra. O mało nie podskoczył z wrażenia. Jego oczy były jasnozielone w odcieniu promienia Avady Kedavry. Włosy mu się wyprostowały i wydłużyły, a rysy wyostrzyły. Poszedł do pokoju Jacka, a ten nie wyraził najmniejszego zdziwienia na tę zmianę. Skierował palec w swoją stronę zamachał nim i pstryknął palcami. Po chwili jego rysy były zupełnie inne, a oczy niebieskie w odcieniu morza.
– Po inicjacji cienie mają inny kolor oczu i wyglądają trochę lepiej. Nasi rodzice też tak mięli. Mama miała tak naprawdę proste włosy i oczy takie jak ty, a tata wyglądał dokładnie jak ty oprócz oczu. Normalnie musisz zakamuflować wygląd. Na przykład, gdy będziesz miał żonę nie musisz nosić kaptura, ale wygląd musisz kamuflować. Włosy i oczy możesz zostawić, ale rysy schowaj. Czekaj – machnął palcem przed Harrym – teraz wyglądasz tak jak wcześniej, ale włosy masz dłuższe, a oczy jasne. Oczy dasz radę wytłumaczyć. Nosisz soczewki i dlatego nie masz okularów, a włosów i tak nie zobaczą. O już niedługo czwarta rano. Na szczęście niedziela więc nie masz lekcji – Harry poszedł do swojego pokoju. Postanowił poczytać sobie o przemianach. Zobaczył na półce same książki o tym temaciee, ale mógł przysiąc, że gdy wychodził z pokoju było ich mniej. Zagłębił się w lekturze pierwszej z nich. O szóstej rano skończył książkę i wstał, aby pójść na spacer. W ogrodzie zastał Nicol, która ćwiczył ruchy mieczem. Faktycznie była genialna. Podrzucała arbuzy i kilkoma szybkimi ruchami kroiła je na małe kawałki, które spadały na talerz.
– Cześć – powiedział Harry.
– O, cześć – powiedziała Nicol przerywając pracę. Wzięli talerze do kuchni w której czekała Sandra. Od razu wzięła arbuzy i ułożyła ładnie na większych talerzach. Zrobiła też sałatkę i jajecznicę. Ułożyła wszystko na stole i rozłożyła sztućce, a Harry talerze. Harry, po spojrzeniu na zegar wiszący na ścianie, stwierdził, że jest za pięć ósma. Nicol rozłożyła jeszcze kubki, a Sandra zagotowała wodę, na herbatę. Po ustawieniu cukierniczki, soli, pieprzu i wrzuceniu liści mięty do herbat, wszystko było gotowe. Harry zobaczył trzy dodatkowe nakrycia. Po chwili wszeł Jack z Dominiciem i Pauline, a za nimi Camile. Jack usiadł po jednej stronie Harry'ego, a Dominic po drugiej. Pauline miedzy Sandrą i Nicole, a Camile między Sandrą, a Jackiem. Chłopcy rozmawiali o quidichu. Okazało się, że Dominic i Jack zawsze byli pałkarzami i to całkiem niezłymi. Oboje latali na Nimbusach 2002, wydanych w tym roku. Po śniadaniu dzieci poszły do parku, a Camille do pracy.

***

Vanessa wiedziała, że musi się spotkać z Potterem. Ważni urzędnicy musieli już wiedzieć o tym ,,Małym" wypadku na korytarzu i, gdy będzie chciała wyjść za kogoś innego zabronią jej. Musiała przynajmniej go poznać. Nadarzyła się cudowna okazja. Gdy z Roxi spacerowały parku zobaczyły Harry'ego. Teraz, albo nigdy – pomyślała dziewczyna, gdy zobaczyła, że chłopak zatrzymał się żeby zawiązać but.
– Musimy porozmawiać – powiedziała bez zbędnych wstępów.
– Kiedy?
– Jak najszybciej – chciała mieć to już za sobą – odłącz się od grupy i podejdź pod tamten las – wskazała las kawałek za ostatnim domkiem.
– Ok, powiedział chłopak i podszedł do reszty.

***

Gdy wszyscy chcieli grać w piłkę ręczną (taki sport dla mugoli), Harry stwierdził, że nie chce i idzie się przejść. Podszedł pod las i tam Vanessa poprowadziła go do jakiejś jaskini. Harry niepewnie wszedł. Było tam lekko wilgotno i ciemno, ale gdy obejrzał wnętrze, okazało się całkiem porządne (jak na jaskinię). Parę głazów i kamieni, a oprócz tego pustka. Nie było tu żadnych mchów, czy paęczyn, tylko skały.
– Pewnie wierz, że to co się stało na korytarzu nie powinno mieć miejsca – Harry przytaknął – ale czasu nie da się odwrócić więc musimy postanowić, co dalej. Dobrze byłoby się zaprzyjaźnić i przynajmniej postarać pokochać – Harry kiwnął głową. Dziewczyna miała rację. To, co się stało było jego winą. Nie mógł pozwolić żeby to ona przez to cierpiała. Przynajmniej sama. – Dobrze by było żebyś pokazał twarz, a ja zrobię to ponownie – Harry wykonał polecenie. Ich spojrzenia spotkały się. Harry czuł do niej coś dziwnego, coś czego wcześniej nie znał. Czy to miłość? – zapytał sam siebie w myślach. Przecież ja jej nie znam, jak mogę ją kochać?! – powiedziała inna strona umysłu Harry'ego. Po chwili Harry się odezwał.
– Może pójdziemy do ,,Krwawego ostrza"?
– Jasne – odpowiedziała i nakładając kaptur wyszła, a Harry za nią również zakrywając twarz. Ciągle myślał o tych złotozielonych oczach i tak pięknych ciemnych włosach, szlachetnych rysach i czerwonych jak świeża krew ustach. Wiedział, że ich kontakty nie zakończą się zwykłą przyjaźnią. Gdy siedzieli w gospodzie stwierdził, że dziewczyna nie jest nudna. Miała podobne do Harry'ego zainteresowania i tak jak on była w drużynie szukającą.

***

No, przyjaźń będzie na pewno, ale czy coś więcej? Vanessa stwierdziła, że jej się podoba, ale czy ona jemu? No i z tego, co się dowiedział był Gryfonem, a Vanessa była pewna, że zostanie Ślizgonką. Czy ją zaakceptuje? Ale przecież ma jeszcze czas, żeby go poznać. Dwa lata jej szkolenia i dodatkowy rok jego szkolenia wystarczą. Pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę. Opowiedziała wszystko przyjaciółce. Ta stwierdziła, że uczucie chyba jest wzajemne, bo gdy odchodził parę razy się obejrzał za Vanessą i wydawał się być zamyślony. Vanessa była wyraźnie pocieszona i w dobrym humorze poszła zjeść lunch z rodziną.

***

Harry nie był głodny więc poszedł do pokoju. Tam rzucił się na łóżko i rozmyślał. Postanowił napisać to w jakimś zeszycie. W ten sposób powstał pierwszy dziennik Wybrańca. Zapisał tam wszystko z danego dnia i to co czuł do dziewczyny. Po starannej analizie stwierdził, że możliwe, że się zakochał od pierwszego wejrzenia. Spojrzał na książki na półce. Każda mówiła o czymś innym. Wziął pierwszą lepszą pod tytułem ,, Cienie i Wampiry". Opisywała wojny, które ustały  podczas objęcia tronu przez drugiego króla cieni.
Sojusz wtedy był mocny i na krew, której poprzedni król nie chciał marnować. W ten sposób parę lat po sojuszu narodziła się najpotężniejsza armia wszechczasów. Wampiry szybkie, zwinne i potężne oraz cienie tajemnicze, straszne i krwiożercze. Jednak po chrzcie plemiona oddaliły cie od siebie. Jednak wampiry szybko zmądrzały i powróciły do dawnej przysięgi. Król Wampirów jednak nie stał się chrześcijaninem. Wampiry już na wieki pozostały istotami niezależnymi od Boga, głównie z powodu wrażliwości na symbole religijne i braku poparcia wśród ludu. Służyły jednak dobru jak po dziś służą. Jednak król zaginął więc przysięga krwi zniknęła. Wampiry i cienie będą między sobą neutralne do czasu odnalezienia prawowitego króla...
    Harry przerwał. Zobaczył Zmorę tuż przed nim.
– Co się stało – zapytał.
– Widzę przecież, że coś cię trapi – odpowiedziała.
– Byłem na korytarzu i wpadłem na pewną dziewczynę i jej spadł kaptur.
– Że co?!!! – krzyknęła.
– Teraz mam problem, bo ta dziewczyna mi się całkiem podoba.
– Musisz ją lepiej poznać, bo morze to być jakaś wredota, czy coś – powiedziała Zmorka opanowując się wreszcie.
– Wiem – powiedział.
– A teraz pięćdziesiąt pompek – krzyknęła suczka, a Harry przestał już ją lubić. Po wykonaniu ćwiczenia (z 10 przerwami) w końcu pozwoliła mu pójść się umyć. Gdy wyszedł z nowoczesnej łazienki zamiast Zmory stała Nora. Wąż kazał mu ćwiczyć oklumencje. Nora włamywała mu się do umysłu, ale gdy doszła do momentu wypadku, ten wypchnął ją całą siłą.
– Brawo – powiedział wąż, który zbierał się po bliskim spotkaniu ze ścianą. Teraz był czas na obiad więc zszedł do jadalni i tam zobaczył osoby, których się nie spodziewał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz