Dedykuję ten rozdział Charlotte9 ~TheWiktorii.
Bardzo podniosłyście mnie na duchu. Teraz wiem, że ktoś to czyta.
Rozdział 5
Szpiegostwa
uczyła Clarissa. Sala była całkiem duża, pełna naróżniejszych
przedmiotów. Naprzeciwko wejścia wisiał tablica z napisem:
CO JEST NAJWAŻNIEJSZE W SZPIEGOSTWIE:
1. Szybkie myślenie;
2. Ciche i bezszelestne poruszanie się;
3. Umiejętność zdobywania informacji od innych istot;
4. Umiejętność dopasowania się i zmiany wyglądu;
5. Umiejętność chowania się;
6. Dobry słuch i wzrok.
Clarissa
przejechała palcem po punkcie drugim i wszystkie meble (krzesła,
fotele, lustra) zniknęły. Byli w pustej sali. Clarissa uczyła go jak
chodzić nie wydając dźwięku szatą. Sama robiła to idealnie, Harry'emu
tylko raz udało się przejść salę w ten sposób. Był z siebie dumny, bo
Clar (skrót od imienia) stwierdziła, że Jackowi i Nicol zajęło to dwa
tygodnie, a Sandrze tydzień. Po dwóch godzinach zadowolony wyszedł z
sali i razem z bratem udał się na kolacje. Podczas długiej rozmowy Harry
coraz bardziej poznał rodzinę. Nicol była wesołą i wiecznie
uśmiechniętą sportsmanką. Zawsze podczas rozmowy potrafiła trafić w
temat dla wszystkich. Nie miała wrogów i nie chciała ich mieć, zawsze
broniła słabszych. Sandra była mądra, ale (w przeciwieństwie do
Hermiony) nie przemądrzała. Nie grała w quidicha, ale lubiła oglądać.
Miała rękę do zwierząt, za to z zielarstwem była poniżej zera. Jack był
podobny do Jamesa Pottera. Tak samo lubił kawały i był tak samo
śmieszny. Wszyscy byli bardzo fajni i Harry miał nadzieję, że już zawsze
będą razem. Niestety miłą rozmowę przerwała im kolejna lekcja.
Animagia. To, na co Harry najbardziej pragnął. Jego ojciec i Syriusz
byli animagami on też chciał być. To musiało być cudowne. Bycie
zwierzęciem z tego, co mówił Syriusz jest zupełnie inne niż bycie
człowiekiem.
Harry i San (dla debili którzy nie wiedzą – skrót od Sandry) stanęli pod drzwiami i zapukali w drzwiach była Izabel.
–
Harry animagia, jak pewnie wiesz polega na zmianie samego siebie w
zwierze bez różdżki, formuły i ryzyka wykrycia magii przez Ministerstwo
Magii. Zaczniemy od rzucenia na ciebie trzech zaklęć, aby wykryć twoją
formę animagiczną. Jedna będzie uosobieniem duszy, druga ciała, a
trzecia mocy – Izabel wyjęła różdżkę i wycelowała nią w Harry'ego
szepcząc coś. Po chwili ten unosił się nad ziemią. Był Orłem Czarnym –
Harry to twoja pierwsza postać. Teraz druga – kolejne zaklęcie, a Harry
wciąż był czarny, ale nie latał. Był czarnym wilkiem. Kolejne zaklęcie, z
stał się czarnym feniksem. Izabel była pod wrażeniem. Aż takim, że
odpuściła mu lekcje. Na dworze było już ciemno, ale Harry odkrył, że to
mu nie przerzkadzało. Potter'owie wyszli i pogrążeni w rozmowie udali
się do domu.
– Kiedy Syriusz się ożenił? – zapytał Harry.
–
Parę miesięcy po naszych rodzicach – odpowiedziała San (nie wiem, czy o
to chodziło ~TheWiktorio) – ona i twój ojciec razem byli na szkoleniu i
James ich poznał. Mięli wtedy około szesnatstu lat, ale zaczęli ze sobą
chodzić pod koniec siódmej klasy.
– Mam jeszcze parę pytań. Jak wytłumaczę w Hogwarcie ten kaptur?
–
Wytłumaczymy jakąś klątwą, np. ten kto zobaczy naszą twarz stanie się
naszym niewolnikiem, lub coś podobnego. Myślisz, że twoi przyjaciele nas
polubią?
– Nie wiem. Zresztą mało mnie to obchodzi.
– Czemu?
– Bo są przyjaciółmi tylko w szkole.
–
Naprawdę tak myślisz? – Słowa Sandry uderzyły w Harry'ego z pełną mocą.
Harry'emu przypomniały się wszystkie najmilsze chwile z nimi spędzone, a
po chwili to, co było ostatnio.
–
Tak – Sandra spojrzała mu w oczy obaczyła, że ten mówi prawdę. Po
chwili odwróciła o d brata wzrok. Cieszyła się, że w końcu ktoś jej o
czymś mówi. Jack był w brew pozorom bardzo skryty, a Nicol żadnych
dramatów nie przeżyła. Sandra miała wiele problemów w życiu. Była zawsze
najstarsza. Jej przyjaciółki wiele razy się od niej odwróciły. Pierwszy
chłopak stwierdził, że był z nią tylko po to, aby zbliżyć się do jej
siostry, jednak Nicol, zamiast jak się spodziewał rzucić się na niego z
pocałunkiem. Również czymś rzuciła. Strzałką z trucizną, która nie
zabija, ale sprawia duży ból. Sandra od tego czasu nie miała żadnego
chłopaka. Jej jedyną prawdziwą przyjaciółką była Niki, ale nie dawno
poznała Adę. Rok od niej młodszą, mającą fioła na punkcie kosmetyków i
mody, ale bardzo wierną i zabawną. Teraz Sandrę zapraszają na wszystkie
imprezy, ale chodzi tylko na niektóre, wtedy gdy Ada ją wyciągnie. Ada
jest metamorfomagiem. Po drodze dużo rozmawiali. Sandra opowiedziała mu
osobie. Poszli na około, aby się przespacerować. Harry mimo wczesnego
wstawania, późnej pory i męczącego dnia był pełny energii. Podejrzewał,
że to przez inicjację. Gdy doszli do domu usiedli, a Harry zaczytał się w
książce o animagii. Po godzinie razem z Niką udał się na magię
bezróżdżkową do Izy. Niki zostawiła go, a Harry został sam z Izabel.
–
Tej lekcji ci już nie odpuszczę – ostrzegła. – Magia bezróżdżkowa
polega na wymawianiu formułki w myślach i sterowaniu ręką przedmiotami.
Musisz nauczyć się rozkładać moc po ręce. Stworzę ci kulę mocy, a ty
postaraj się nią zapanować, czyli gdzieś skierować – wyczarowała malutką
błyszczącą i wirującą kuleczkę i magią bezróżdżkową podała ją
Harry'emu. Ten czuł moc tej kuli. Po chwili udało mu się skierować ją na
długopis przy biurku Izy. Ten pękł opryskując ją atramentem. Spojrzała
na niego wilkiem, (a raczej wampirem) i kazała mu dalej ćwiczyć w minutę
osuszyła się i wyczyściła biurko zaczynając go obserwować. Po chwili
kolejną tym razem większą kulką mocy trafił w szybę, ale ta zamiast się
rozpaść, zmieniła kolor na zielony. Tak Harry sobie trenował, aż w końcu
umiał podnosić przedmioty, a raz udało mu się zmienić Izę w kaczkę.
Była na niego wściekła, ale musiał odsiedzieć całą godzinę. Potem razem z
Niką udali się do domu i wzięli po piwie kremowym. Jack tęż się
przyłączył. Gadli sobie całą noc, gdy zapytał się, dlaczego nie czuje
się zmęczony, oni stwierdzili, że na pierwszym rytuale zdobywamy różne
umiejętności, ale ujawniają się one po parunastu dniach. Po północy
Harry zaczytał się w książce o animagach, ale około pierwszej znudził mu
się i podszedł do lustra. O mało nie podskoczył z wrażenia. Jego oczy
były jasnozielone w odcieniu promienia Avady Kedavry. Włosy mu się
wyprostowały i wydłużyły, a rysy wyostrzyły. Poszedł do pokoju Jacka, a
ten nie wyraził najmniejszego zdziwienia na tę zmianę. Skierował palec w
swoją stronę zamachał nim i pstryknął palcami. Po chwili jego rysy były
zupełnie inne, a oczy niebieskie w odcieniu morza.
–
Po inicjacji cienie mają inny kolor oczu i wyglądają trochę lepiej.
Nasi rodzice też tak mięli. Mama miała tak naprawdę proste włosy i oczy
takie jak ty, a tata wyglądał dokładnie jak ty oprócz oczu. Normalnie
musisz zakamuflować wygląd. Na przykład, gdy będziesz miał żonę nie
musisz nosić kaptura, ale wygląd musisz kamuflować. Włosy i oczy możesz
zostawić, ale rysy schowaj. Czekaj – machnął palcem przed Harrym – teraz
wyglądasz tak jak wcześniej, ale włosy masz dłuższe, a oczy jasne. Oczy
dasz radę wytłumaczyć. Nosisz soczewki i dlatego nie masz okularów, a
włosów i tak nie zobaczą. O już niedługo czwarta rano. Na szczęście
niedziela więc nie masz lekcji – Harry poszedł do swojego pokoju.
Postanowił poczytać sobie o przemianach. Zobaczył na półce same książki o
tym temaciee, ale mógł przysiąc, że gdy wychodził z pokoju było ich
mniej. Zagłębił się w lekturze pierwszej z nich. O szóstej rano skończył
książkę i wstał, aby pójść na spacer. W ogrodzie zastał Nicol, która
ćwiczył ruchy mieczem. Faktycznie była genialna. Podrzucała arbuzy i
kilkoma szybkimi ruchami kroiła je na małe kawałki, które spadały na
talerz.
– Cześć – powiedział Harry.
–
O, cześć – powiedziała Nicol przerywając pracę. Wzięli talerze do
kuchni w której czekała Sandra. Od razu wzięła arbuzy i ułożyła ładnie
na większych talerzach. Zrobiła też sałatkę i jajecznicę. Ułożyła
wszystko na stole i rozłożyła sztućce, a Harry talerze. Harry, po
spojrzeniu na zegar wiszący na ścianie, stwierdził, że jest za pięć
ósma. Nicol rozłożyła jeszcze kubki, a Sandra zagotowała wodę, na
herbatę. Po ustawieniu cukierniczki, soli, pieprzu i wrzuceniu liści
mięty do herbat, wszystko było gotowe. Harry zobaczył trzy dodatkowe
nakrycia. Po chwili wszeł Jack z Dominiciem i Pauline, a za nimi Camile.
Jack usiadł po jednej stronie Harry'ego, a Dominic po drugiej. Pauline
miedzy Sandrą i Nicole, a Camile między Sandrą, a Jackiem. Chłopcy
rozmawiali o quidichu. Okazało się, że Dominic i Jack zawsze byli
pałkarzami i to całkiem niezłymi. Oboje latali na Nimbusach 2002,
wydanych w tym roku. Po śniadaniu dzieci poszły do parku, a Camille do
pracy.
***
Vanessa
wiedziała, że musi się spotkać z Potterem. Ważni urzędnicy musieli już
wiedzieć o tym ,,Małym" wypadku na korytarzu i, gdy będzie chciała wyjść
za kogoś innego zabronią jej. Musiała przynajmniej go poznać. Nadarzyła
się cudowna okazja. Gdy z Roxi spacerowały parku zobaczyły Harry'ego.
Teraz, albo nigdy – pomyślała dziewczyna, gdy zobaczyła, że chłopak
zatrzymał się żeby zawiązać but.
– Musimy porozmawiać – powiedziała bez zbędnych wstępów.
– Kiedy?
–
Jak najszybciej – chciała mieć to już za sobą – odłącz się od grupy i
podejdź pod tamten las – wskazała las kawałek za ostatnim domkiem.
– Ok, powiedział chłopak i podszedł do reszty.
***
Gdy
wszyscy chcieli grać w piłkę ręczną (taki sport dla mugoli), Harry
stwierdził, że nie chce i idzie się przejść. Podszedł pod las i tam
Vanessa poprowadziła go do jakiejś jaskini. Harry niepewnie wszedł. Było
tam lekko wilgotno i ciemno, ale gdy obejrzał wnętrze, okazało się
całkiem porządne (jak na jaskinię). Parę głazów i kamieni, a oprócz tego
pustka. Nie było tu żadnych mchów, czy paęczyn, tylko skały.
–
Pewnie wierz, że to co się stało na korytarzu nie powinno mieć miejsca –
Harry przytaknął – ale czasu nie da się odwrócić więc musimy
postanowić, co dalej. Dobrze byłoby się zaprzyjaźnić i przynajmniej
postarać pokochać – Harry kiwnął głową. Dziewczyna miała rację. To, co
się stało było jego winą. Nie mógł pozwolić żeby to ona przez to
cierpiała. Przynajmniej sama. – Dobrze by było żebyś pokazał twarz, a ja
zrobię to ponownie – Harry wykonał polecenie. Ich spojrzenia spotkały
się. Harry czuł do niej coś dziwnego, coś czego wcześniej nie znał. Czy
to miłość? – zapytał sam siebie w myślach. Przecież ja jej nie znam, jak
mogę ją kochać?! – powiedziała inna strona umysłu Harry'ego. Po chwili
Harry się odezwał.
– Może pójdziemy do ,,Krwawego ostrza"?
–
Jasne – odpowiedziała i nakładając kaptur wyszła, a Harry za nią
również zakrywając twarz. Ciągle myślał o tych złotozielonych oczach i
tak pięknych ciemnych włosach, szlachetnych rysach i czerwonych jak
świeża krew ustach. Wiedział, że ich kontakty nie zakończą się zwykłą
przyjaźnią. Gdy siedzieli w gospodzie stwierdził, że dziewczyna nie jest
nudna. Miała podobne do Harry'ego zainteresowania i tak jak on była w
drużynie szukającą.
***
No,
przyjaźń będzie na pewno, ale czy coś więcej? Vanessa stwierdziła, że
jej się podoba, ale czy ona jemu? No i z tego, co się dowiedział był
Gryfonem, a Vanessa była pewna, że zostanie Ślizgonką. Czy ją
zaakceptuje? Ale przecież ma jeszcze czas, żeby go poznać. Dwa lata jej
szkolenia i dodatkowy rok jego szkolenia wystarczą. Pożegnali się i
każdy poszedł w swoją stronę. Opowiedziała wszystko przyjaciółce. Ta
stwierdziła, że uczucie chyba jest wzajemne, bo gdy odchodził parę razy
się obejrzał za Vanessą i wydawał się być zamyślony. Vanessa była
wyraźnie pocieszona i w dobrym humorze poszła zjeść lunch z rodziną.
***
Harry
nie był głodny więc poszedł do pokoju. Tam rzucił się na łóżko i
rozmyślał. Postanowił napisać to w jakimś zeszycie. W ten sposób powstał
pierwszy dziennik Wybrańca. Zapisał tam wszystko z danego dnia i to co
czuł do dziewczyny. Po starannej analizie stwierdził, że możliwe, że się
zakochał od pierwszego wejrzenia. Spojrzał na książki na półce. Każda
mówiła o czymś innym. Wziął pierwszą lepszą pod tytułem ,, Cienie i
Wampiry". Opisywała wojny, które ustały podczas objęcia tronu przez
drugiego króla cieni.
Sojusz
wtedy był mocny i na krew, której poprzedni król nie chciał marnować. W
ten sposób parę lat po sojuszu narodziła się najpotężniejsza armia
wszechczasów. Wampiry szybkie, zwinne i potężne oraz cienie tajemnicze,
straszne i krwiożercze. Jednak po chrzcie plemiona oddaliły cie od
siebie. Jednak wampiry szybko zmądrzały i powróciły do dawnej przysięgi.
Król Wampirów jednak nie stał się chrześcijaninem. Wampiry już na wieki
pozostały istotami niezależnymi od Boga, głównie z powodu wrażliwości
na symbole religijne i braku poparcia wśród ludu. Służyły jednak dobru
jak po dziś służą. Jednak król zaginął więc przysięga krwi zniknęła.
Wampiry i cienie będą między sobą neutralne do czasu odnalezienia
prawowitego króla...
Harry przerwał. Zobaczył Zmorę tuż przed nim.
– Co się stało – zapytał.
– Widzę przecież, że coś cię trapi – odpowiedziała.
– Byłem na korytarzu i wpadłem na pewną dziewczynę i jej spadł kaptur.
– Że co?!!! – krzyknęła.
– Teraz mam problem, bo ta dziewczyna mi się całkiem podoba.
– Musisz ją lepiej poznać, bo morze to być jakaś wredota, czy coś – powiedziała Zmorka opanowując się wreszcie.
– Wiem – powiedział.
–
A teraz pięćdziesiąt pompek – krzyknęła suczka, a Harry przestał już ją
lubić. Po wykonaniu ćwiczenia (z 10 przerwami) w końcu pozwoliła mu
pójść się umyć. Gdy wyszedł z nowoczesnej łazienki zamiast Zmory stała
Nora. Wąż kazał mu ćwiczyć oklumencje. Nora włamywała mu się do umysłu,
ale gdy doszła do momentu wypadku, ten wypchnął ją całą siłą.
–
Brawo – powiedział wąż, który zbierał się po bliskim spotkaniu ze
ścianą. Teraz był czas na obiad więc zszedł do jadalni i tam zobaczył
osoby, których się nie spodziewał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz