Rozdział został zbetowany przez Emalię DSE
Teleportowali
się bezdźwięcznie na jakimś moście. Harry rozejrzał się i zobaczył całe
miasto w ciemnych kolorach. Czarne i szare budynki, krwisto czerwone
kwiaty, szare pinie drzew, ciemnozielone liście, przed nimi ludzie
ubrani na czarno, bogaci, obwieszeni srebrem i drogimi kamieniami. Za
nimi bieda. Króluje ciemny brąz i szarość, złodzieje, oprychy, bezdomni.
Za nimi i przed nimi były targi. Biedny i bogaty, a oni pomiędzy.
Wszyscy w kapturach. Teraz zobaczył, że on i Sandra też mają kaptur.
Jeszcze raz się teleportowali tym razem do dużego salonu. Sandra zdjęła
kaptur, Harry poszedł za jej przykładem.
–
Harry, teraz opowiem ci trochę o twoim pochodzeniu. Harry nie jesteś
jedynakiem. Masz rok starszą siostrę, rok młodszą i brata bliźniaka.
Pielęgniarka która była śmierciożercą widziała tylko poród starszego, bo
musiała wyjść. Ona doniosła, że jesteś chłopcem urodzonym pod koniec
lipca. Gdy twoi rodzice się dowiedzieli oddali drugie nam, cieniom.
Starszą córkę oddali od razu, młodszą też. Powiedzieli, że jak umrą oni,
mamy się tobą zaopiekować, np. zniknąć szybę u węża. A teraz czas na
szkolenie. Harry, ja jestem twoją starszą siostrą. Z tego, co wiem
jestem podobna do matki oprócz włosów. Twoja młodsza siostra, Nicole
jest podobna do taty, oprócz włosów i oczu, a brat, Jack do matki oprócz
oczu. Mogę ich zawołać jeśli chcesz.
– Jasne.
– Załóż kaptur.
Sandra
wyszła naciągając kaptur, a Harry wykonał polecenie. Po chwili wróciła z
dwoma postaciami również w czarnych pelerynach. Gdy drzwi się zamknęły.
Sandra zdjęła kaptur, Harry również, po chwili pozostałe postacie też.
Piętnastoletnia dziewczyna o kasztanowych włosach i oczach takich jak ma
Harry, bez makijażu z uśmiechem usiadła na jednym z foteli, a chłopak o
również kasztanowych włosach, ale innych oczach rozwalił się na
kanapie. Sandra zajęła sboje poprzednie miejsce.
–
Harry, – odezwała się Sandra. – Może wyjaśnią ci, o co chodzi z tymi
kapturami. U nas twarz można pokazać tylko najbliższej rodzinie,
rodzicom rodzeństwu i chrzestnym. Kobieta może też osobie za którą chce
wyjść za mąż, a chłopak swojej dziewczynie. Można też przyjaciołom, ale
tylko najbardziej zaufanym, nie wiem czemu. My jesteśmy rodzeństwem.
Skończyliśmy już szkolenie. Uczymy się od paru lat. Teraz twoja kolej, a
później razem pojedziemy do Hogwartu tu się nie starzejemy, ale może
nam się zmieniać sylwetka, niedługo przestaniesz nosić okulary i trochę
podrośniesz, a i może was przedstawie.
– Niezły pomysł sam bym na to nie wpadł – powiedział z sarkazmem rudy chłopiec.
–
To Jack i Nicol, twój brat i siostra, Harry wasz starszy brat. Harry
będzie się tutaj szkolił, a później wraca do Hogwartu na dwa lata, a my
idziemy z tobą. Musisz sobie wybrać zwierzęta. Chodź i pamiętaj o
kapturze.
Teleportowali
się z Sandrą przed drzwi jakiegoś sklepu i weszli. Sklep był bardzo
podobny do tego na pokątnej, ale trochę większy, ciemniejszy,
straszniejszy i porządniejszy. Klatki były poukładane według rodzaju i
wieku. Podeszli najpierw do ssaków.
–
Wybierz sobie jednego do obrony – powiedziała Sandra. Harry chodził
między zwierzętami i w końcu wybrał. Czarny wilk o imieniu Zmora. Poszli
dalej. – Teraz ptak. – Harry wybrał kruka o imieniu Demon. – Gad. –
Wąż. Bardzo jadowity. Miał na imię Nora. – Owad. – Tu był dylemat. W
końcu wybrał małego, jadowitego pajączka, Philipa. – Ryba – Harry wybrał
rekina, Alberta. – Został jeszcze gryzoń – uroczy szczur, Gacek. –
Jeszcze smok. – Harry wybrał rogogona węgierskiego, Sonie – I już tylko
żółw. – Lądowy, Julek. Smok zmienił się w człowieka, awatara*. Więc
dziewczyny miały po jednym zwierzęciu, a chłopcy po 2. Harry wziął węża i
wilka,które posłusznie szły obok nich. Sonia rekina w bańce wody. Jack
kruka i żółwia, Sandra szczura, a Nicol pająka.
Gdy
doszli do domu rozsiedli się w salonie, Harry po raz pierwszy przyjrzał
się pomieszczeniu. O dziwo ściany były białe, fotele czarne z
czerwonymi podudszami srebre ramy obrazów przedstawiających rodziców i
mała doniczka z fiołkiem na stoliku o szklanym blacie. Sandra
przemówiła.
–
Te zwierzęta będą ci pomagać na szkoleniu i później, my też mieliśmy
swoje. Przybędą na nasze wezwanie. Będziesz umiał porozumiewać się z
nimi i powinieneś prosić je o radę. Szczególnie Zmorę to taki twój
doradca w sprawach walki.
Wszyscy
się zgodzili. Doszli do pubu „Pod krwawym ostrzem” i zamówili cztery
piwa. Sandra mimo, że mogła już inne rzeczy też wzięła kremowe. Po
chwili, gdy dostali napoje, podeszły dwie dziewczyny i chłopak i
zapytali czy mogą się dosiąść. Stolik był sześcioosobowy, ale jakoś się
ścisnęli.
Dziewczyny
miały twarze pod kapturami, ale widać było im oczy i włosy. Z kaptura
jednej która przedstawiła się jako Roxanne wystawała złoto blond kitka
do pępka i błyszczały piękne piwne oczy. Druga zaś, Vanessa miała czarny
warkocz za pępek i cudowne, złotozielone oczy. U chłopaka, Alexa, który
okazał się bratem Vanessy, widać było tylko zielone oczy. Dzieci
polubiły się i dowiedzieli, że oni również idą do Hogwartu, ale muszą
ukończyć szkolenie, a zaczęli dopiero rok temu. Alex miał iść na piąty
rok, a Vanessa i Roxanne na szósty. Pożegnali się i poszli do domów.
Nicol
pokazała mu pokój i pozwoliła mu zmieniać kolory do woli. Pokój był
czarny z czerwonymi poduszkami i kołdrą na łóżku, białym kocem,
czerwonym obrotowym krzesłem i meblami z ciemnego drewna, srebrnym
żyrandolem i regałem z książkami do jego przedmiotów. Zasnął. Obudził
się o szóstej rano. Pytacie się, dlaczego? Był cały mokry nad nim
wisiało wiadro z wodą, a w drzwiach stała Nicol, śmiejąc się z niego.
Używając magii bezróżdżkowej, niewerbalnej pociągnęła wiadro do kuchni i wyszła. Po chwili w drzwiach pojawiła się Sandra.
–
O, już wstałeś. Chodź i weź zwierzęta. Czas na rytuał Umbrae
Disciplina. Pamiętaj o kapturze. Później zjesz śniadanie. – I zanim
zdążył coś powiedzieć wyszła. Stworzył bańkę wody dla rekina, wziął na
ręce żółwia, pająka i szczura, a pozostałe szły mu przy nodze, oprócz
Soni, która znowu zmieniła się w bladą, srebrnowłosą dziewczynę o
zielonych oczach i małych źrenicach. Nicol poprowadziła ich do wielkiego
budynku, a później korytarzami do sporej sali. Weszli. W pomieszczeniu
panował mrok. Na podwyższeniu stało dziewięć słupków o metrze wysokości,
z kryształem w nim wczepionym. Nikol wyszła i dopiero teraz Harry
dojrzał wychodzącego z mroku mężczyźnie. Bez kaptura. Harry wiedział to
mimo, że widział tylko zarys postaci. Jego stalowoszare oczy błyszczały w
mroku.
–
Zdejmij kaptur polecił – miał bardzo łagodny głos. Harry wykonał
polecenie. – Wejdź na środek podwyższenia, – gdy Harry to zrobił
zobaczył wystrzelający tuż przy nim słupek, zakończony szpilką. W tym
czasie Sonia się przemieniła. Każde ze zwierząt podeszło do jednego
słupka. Mężczyzna stanął przy ostatnim. Harry prowadzony instynktem
przekłuł igłą palec wskazujący prawej ręki w tym czasie, reszta dotknęła
swoich kamieni. Gdy popłynęła krew szpilka zmieniła się w pierścień z
znakiem 影子, taki sam jak u wszystkich napotkanych wcześniej cieni.
Zauważył, że widzi w ciemnościach, okulary mu spadły, ale nie
przeszkadzało mu to. Teraz zobaczył, że ten człowiek ma około
trzydziestu lat. Miał brązowe włosy, błękitne oczy i świetną sylwetkę.
Harry dopiero teraz zauważył swoje wyrobione trzy minuty temu mięśnie.
Człowiek nałożył kaptur wziął kilka zwierząt i poprowadził go do sali z
dwoma fotelami, stołem, bez ozdób.
– Jestem Mark.
– Harry.
– Będę twoim nauczycielem. Widzimy się jutro o szóstej rano przed szkołą.
Wyszedł, a Harry poszedł do wyjścia. Tam czekała Nicol. Podeszła do niego i zapytała.
– Pójdziemy na lody?
– Jasne.
Odesłali
zwierzęta i poszli do lodziarni i wzięli po lodzie. Harry czekoladowe, a
Nicol śmietankowe. Poszli do parku i zjedli na ławce. (Wiem, że Harry,
nie zjadł śniadania i nie było jeszcze siódmej.) Później Harry opowiadał
jej o swoich przygodach był już przy drugim zadaniu w Turnieju, gdy
podeszli do nich jacyś chłopcy, mniej więcej w wieku Harry’ego.
– Co tu robisz Nicol w towarzystwie tego śmiecia? – zapytał pierwszy chłopak w kapturze. Nie było widać im nawet oczu.
– Słucham? – zapytała Nicol, a w jej głosie czaiła się groźba.
– A może pójdziesz z nami? Z daleko od NIEGO – zapytał drugi.
– Nie
– To może zobaczymy jaki ten twój koleżka jest dobry na miecze – powiedział pierwszy sięgając po swój rapier.
–
Nie bardzo – Powiedziała Nikol i wyciągnęła srebrny miecz ze złotą
rękojeścią z drogimi kamieniami. Chłopak zaczął się cofać i po chwili
już go nie było, a Harry po chwili zaczął się zastanawiać jak on
rozpoznaje płeć i osoby pod tymi kapturami, po czym wrócił do
opowiadania. Poszli do domu na obiad,rozmawiając o tym co Harry robił w
Hogwarcie. Gdy skończyli, zapanowało milczenie. Po chwili Harry zapytał.
– Kto się wami tutaj opiekował?
– Przyjaciółka naszych rodziców, Camille Black.
– Black, czy ona nie jest przypadkiem krewną Syriusza Blacka?
________________________________________________
*Awatar-
ludzka postać smoka, jednorożca, feniksa lub gryfa. Na podstawie
książki Baśniobór Brandona Muila. (Ciężko by było wziąć smoka na smycz).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz